Dwa dni spędzone w Kirikkale, a dłużyły się jak tydzień…
W sobotę wybieramy się z Ilyasem na wycieczkę do stolicy, autobusy z Kirikkale kursują dość często, mniej więcej co pół godziny jest autobus, a odległość
Ankara to drugie co do wielkości miasto Turcji po Istambule, ale do Istambułu nie sposób ją porównywać! Za to na każdym kroku widać, że jesteśmy w kraju Ataturka. Miasto nie podobało mi się, brudne, zatłoczone no i oczywiście „dziki zachód” jeżeli chodzi o ruch drogowy. Ciekawie rozwiązany, a raczej nierozwiązany jest system komunikacji miejskiej, jedni kierowcy akceptują zapłatę w gotówce, inni nie, w niektórych autobusach można kupić bilet u kasjera w niektórych nie, nie wiadomo o co chodzi…
Poza tym wszędzie pełno jest knajp z jedzeniem, wszelkiej maści ale głównie kebaby.
Główna ulica, a raczej najbardziej popularna wśród spacerowiczów Kizylay Caddesi pełna jest butików, sklepów z którymi sąsiaduje np. stragan z rybami.
Zamek, który położony jest na wzgórzu górującym nad Ankarą, jest teraz w ruinie ( poza kilkoma fragmentami murów) a w jego środku znajduje się osiedle zamieszkałe przez cyganów, spacer krętymi uliczkami to naprawdę swojego rodzaju podróż w czasie, o tym że jesteśmy jednak w XXI przypomina czasami antena satelitarna zawieszona na szczycie domu. Wszędzie pełno dzieciaków bawiących się albo z kurami albo grającymi w piłkę. Cały czas zaczepiają nas o jakieś pieniądze, najlepsza była jednak grupka która chciała żeby im po prostu zrobić zdjęcie.
Wracając z Zamku, Ilyas przypadkowo spotyka swoją koleżankę z Adany, która studiuje w Ankarze, razem wybieramy się aby coś zjeść, potem wypić browara. Resztę popołudnia spędzamy kręcąc się po centrum miasta, Ilyas szuka po księgarniach słownika turecko-francuskiego, robimy jakieś zakupy i kierujemy się na dworzec by wrócić do Kirikkale do akademika.
3 komentarze:
"Z murów Ankara Kalesi rozpościerają się piękne widoki na całe miasto, szczególnie na jego północno-wschodnią część, gdzie morze dachów z czerwonej dachówki sięga horyzontu." - kwintesencja metafory w "andrzejowym- burzowym" stylu reportażu;) Twoje to aby autorstwo, czy przerżnąłeś z przewodnika? :P
Buziale
hehe... Małpo jedna nie wierzysz w moje zdolności literackie..? :)
Ośmieliłam się wątpić, ale nie mocno. Jestem przekonana nie tylko o znakomitym Twoim stylu i literackich zdolnościach, ale również o Twojej nieokiełznanej ułańskiej fantazji, dzięki której tak zacne relacje z wojaży piszesz, i która to fanatazja z pewnością pozwoliła Ci tak gładko przetknąć między wiersze zdanie wprost wyprute z przewodnika po Ankarze, :P
Małpo :P
Całuję! siostrzyca
Prześlij komentarz