niedziela, 28 grudnia 2008

Mutlu Noeller ve Yeni Yılnız Kutlu Olsun!!!

22-26 grudnia 2008
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta… ale chyba w Polsce tylko… Bo według moich tureckich znajomych Boże Narodzenie jest 31 grudnia! Sporo czasu zajęło mi tłumaczenie, że to nie tak jak oni myślą.

Na uczelni bez większych rewelacji, może poza tym, że prof. „Next Week” zadał mi pracę domową, a raczej zaliczeniową, na temat „Globalizacja a edukacja” powiedział, że musi być co najmniej na 15 stron, po angielsku… ciekawe kto to będzie czytał? Z łaski swojej pozwolił mi robić amerykańskie przypisy, a kiedy zapytałem skąd wezmę literaturę (bo w bibliotece KKÜ takowej nie ma) powiedział że mogę jechać do Ankary na Uniwersytet. Tak jak on mnie olewał tak ja go teraz olałem…Boş ver!

Nadeszła w końcu środa, na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, więc to był znak aby zasiąść do Wigilijnego stołu. Helena i Robert przygotowali pyszny barszcz z dodatkiem şalgamu (sic!) oraz rybkę a do niej cebulkę z grzybami, Sławek i Przemek napracowali się przy pierogach, Kasia natomiast zrobiła kutię, ja z racji tego że nie mam kuchni i po trosze z lenistwa poszedłem na łatwiznę i kupiłem owoce. Oprócz tego na stole pojawiło się inne świąteczne danie (ale nie z tych świąt oczywiście).

Innym świątecznym akcentem była przygotowana przez chłopaków choinka, a raczej coś co miało przypominać choinkę :) Ja nazwałbym to „drzewkiem noworocznym” tak jak się to w Turcji nazywa.


Do stołu zasiedliśmy w dość dużym gronie, wraz ze współlokatorami i znajomymi chłopaków. Składanie życzeń, wspólna kolacja, w tle kolędy… polskie święta w Turcji!

Pierwszy dzień świąt, a raczej świąteczny wieczór spędziliśmy przy grzanym winie, w miłej atmosferze rozmowa przeciągnęła się nam aż do późnej nocy…

Drugi dzień, już trochę, ale tylko troszeczkę odbiegliśmy od rodzimej tradycji, mianowicie wybraliśmy się we czwórkę: Helena i Robert, Kasia i ja na kebab do jednej z moich ulubionych restauracji, a potem na jeszcze bardziej tradycyjną fajkę wodną, wieczór spędziliśmy kopcąc nargile i popijając Çay o różnych smakach…

1 komentarz:

marta pisze...

Braciszku,
widać, jak obyczaj każe stary, według ojców naszej wiary, zamiast śledzia i karpia męczenia, jaja na stole i koks do słodzenia :P Zaiste, piękna to nowa świecka tradycyja! Cosik się Wigilija z Wielkanocą pomerdała ;)
P.S. Wracaj czem prędzej, Mamuś nasza kapustę z grzybami i pierogi zahibernowała dla Ciebie :)