niedziela, 28 grudnia 2008

Kardan adam

27-28 grudnia 2008

Otostop

Soboty postanowiłem nie spędzać bezczynnie w akademiku, a że fundusze już nie pozwalają mi na dalekie podróże postanowiłem pozwiedzać okolicę jeżdżąc stopem. Pierwotnym planem był wyjazd do oddalonego o około 100 km Boğazkale, gdzie znajdują się ruiny miast i świątynni Hetytów. Niestety wstałem zbyt późno… Postanowiłem pojechać w innym kierunku, mianowicie do Kalecik, miasteczka oddalonego 40 km od Kirikkale. Na mojej mapie oznaczone było gwiazdką, co znaczy że miasteczko jest interesujące, w przewodniku była jakaś wzmianka o zamku... Jest dość blisko, dlaczego by tam nie pojechać?




Pierwszy stop po kilkunastu minutach łapania i jadę drogą Kirikkale – Ankara około 15 km po czym wysiadka na mniej uczęszczaną drogę do Kalecik. Zatrzymuje się chyba dopiero piąty (a może już piąty) samochód, wielka rozklekotana ciężarówka. Kierowca oznajmia mi że nie jedzie do Kalecik ale kilka kilometrów przed miastem skręca i tam mnie wysadzi.

Traf chciał że wysiadłem w dogodnym miejscu, bo nieopodal bardzo ładnego kamiennego mostu na rzece Kızılırmak, nie wiem dlaczego ale bardzo podobał mi się ten most i miejsce wydało mi się ciekawe.

Postanowiłem dostać się dalej do Kalecik, po przejściu dwóch kilometrów zatrzymał się samochód, którym dostałem się w okolice miasteczka. Nad nim góruje skała, na szczycie której zbudowany został zamek, po około godzinie wdrapuję się na górę, mury zamku jak się okazuje są całkowicie zrekonstruowane, może poza kilkoma fragmentami… Robotnicy pracujący tam zapraszają mnie na herbatę, po kilku minutach pojawia się szef a razem z nim opierdol!
Robotnicy wracają do pracy ja, kończę herbatkę, zamieniam kilka słów z szefem i mówię że będę już wracał…

Ze szczytu góry na miasteczko spogląda ojciec wszystkich Turków, pan na literę A.
Zamek Kalecik nie jest zbyt ciekawy, gołe odrestaurowane mury...

...ale okolica jest bardzo malownicza.

Robi się już późno, decyduję się wracać. Po przejściu 2-3 kilometrów łapię w końcu dolmusz (za całe 4 YTL), który zawozi mnie Kirikkale.

Kirikkale’de kar var

Wypad bardzo mi się spodobał, w niedzielę planowałem wypad do Boğazkale.
Niestety z wyjazdu nici… pada śnieg, dużo śniegu…

Widok z okna mojego akademika

Po śniadaniu wybieramy się z chłopakami na zewnątrz, aby pobawić się pierwszym śniegiem. Na jednej ze stromych ulic Kirikkale, na której dzieciaki urządziły sobie ślizgawkę Ilyas własną głową przekonuje się jak twardy jest lód… Od tej pory chodzi po śniegu, (który cały czas go intryguje) jak po kruchym lodzie!

Święta nie były białe, za to Sylwester będzie na śniegu, czego i wam wszystkim życzę! Do zobaczenia w Nowym Roku! Do życzeń dołącza się również bałwanek...

3 komentarze:

Agata | tur-tur.pl pisze...

Dziękujemy bardzo i życzymy równiesz Szczęśliwego Nowego Roczku :)
Ostatnia fotka przeurocza :) Szczególnie ten bałwanek :-P

marta pisze...

Cześć Bałwanki :)

LilQueen pisze...

piekne widoki.