środa, 17 września 2008

Kirikkale otobüs var mı?


15 września 2008

Podróż samolotem bez większych rewelacji, trochę snu, trochę gapienia się w sufit, trochę czytania. Jedzenie podawane na pokładzie, wyglądało całkiem nieźle do momentu kiedy je spróbowałem… ale człowiek nie świnia – zje wszystko.

Lotnisko Esenboga w Ankarze zrobiło na mnie niezłe wrażenie, czysto i nowocześnie. W oczekiwaniu na odbiór bagażu poznałem Paulinę z Poznania, która również przyjechała na Erasmusa do Turcji do Ankary. Razem spędzamy podróż z lotniska na dworzec ASTI w Ankarze, który oddalony jest o około 40 kilometrów od lotniska. Tutaj nasze drogi się rozchodzą, wymieniamy się mailami.

Teraz przygoda się zaczyna! Nikt z pytanych nie rozmawia po angielsku, wiec w ruch idą rozmówki, odnajduję wiec drogę na drugie piętro gdzie jest informacja. Tam dogaduję się po angielskiemu i idę do „biura podróży” nie do kasy aby kupić bilet do Kirikkale. Jest godzina 7.00 a autobus mam dopiero o 8.00 inwestuję więc 6 YTL (1YTL=1.8PLN) i czekam pod peronem 42. Przychodzi odpowiednia godzina wiec pakuję się do autobusu i po około 1,5 godzinie wysiadam przed Kirikkale University. Przed bramą ochrona legitymuje wszystkich wchodzących (mnie również). Ucinam więc z ochroną pogawędkę (oni po turecku ja po angielsku) w końcu pokazuję im pismo które upoważnia mnie do wejścia na teren kampusu.

Gdybym wiedział, że Eğitim Fakültesi to Faculty of Education to było by wszystko łatwe. Po jakimś czasie znajduję swój wydział i pana Mehmeta Kutlu, mojego koordynatora. Krótka pogawędka i idziemy się przywitać (poznałem chyba wszystkich pracowników i nauczycieli na wydziale), a całe powitania trwały jakieś trzy godziny…Kopnął mnie nawet zaszczyt rozmowy z rektorem uczelni, a ten podobno nie zniża się do „pyłu” którym jest student!

Następnie jedziemy samochodem z panem Kutlu do Krikkale do akademika (jeżeli chcecie jeździć w Turcji samochodem to zapomnijcie wszystkich przepisów jakich nauczyliście się w Polsce i używajcie dużo klaksonu!) Mahmut Ejder Dormitory szału nie robi ale da się wytrzymać… za pokój dwuosobowy 190 YTL/ miesięcznie. Zostawiam graty i wracamy na Uniwersytet. Poznaję panią Nuray Tartan drugą koordynator. Załatwiamy jakieś formalności z Learning Agrement. Następnie dostaję się pod opiekę dwóch dziewczyn Ulija i Osije, które mają zaprowadzić mnie na pocztę, kantoru, dokonać zakupu tureckiej karty SIM i na jakiś obiad. Ulija rozmawia strasznie łamaną angielsczyzną a Osije wcale się nie odzywa, ale są bardzo miłe. Obie są muzułmankami więc zaprowadzają mnie do knajpy ale same nic nie jedzą i nie piją, nawet wody (jeszcze przez dwa tygodnie jest Ramazan). Po załatwieniu wszystkiego odprowadzają mnie do akademika, biorę prysznic i padam na cycki…

Brak komentarzy: