środa, 17 września 2008

Merhaba!!

14 września 2008


Na początek krótka historia podróży pociągiem relacji Warszawa-Berlin… Pociąg odjeżdża o godzinie 11.25, a ja wraz z moją siostrą stoimy na dwie lub trzy minuty przed odjazdem nie na tym peronie co trzeba! Więc biegiem na peron III zdążyliśmy… Uff. Szybkie pożegnanie i już jestem w środku. Za sześć godzin (17.26) wysiadka w Berlinie bo jadę przecież Expressem, ale dla tych którzy nie wiedzą Express to taki pociąg który ma 1,5 godziny opóźnienia… ale nie spieszy mi się bo odlot dopiero o 1.30 następnego dnia. Więc nie tracąc czasu zostawiam bagaż na dworcu i zabieram się do „zwiedzania” Berlina. Kilkanaście minut marszu i już jestem pod Bundestagiem, każdy wie co to jest wiec się nie rozpisuję, nieopodal Brama Brandenburska, (jakaś mała wyobrażałem sobie, że będzie większa). Robię kilka fotek i kieruję się do dworca bo ściemnia się powoli. Przechadzka brzegiem Sprewy i jestem na dworcu. Berlin Hbf to niezły bydlak wiec odnalezienie peronu nie jest łatwe.

Bilet na pociąg podmiejski kupuję od jakiegoś żulika, któremu brakuje na browar, a ja zaoszczędzam 1 Euro. Po około 40 minutach jestem na lotnisku Berlin-Schonefeld, znajduję swój terminal po czym udaję się na sen na ławeczkę…

Zbliża się północ więc odprawa, poczekalnia no i w końcu samolot do Ankary.

Brak komentarzy: